Podejrzewam, że każdy z nas ma całą listę rzeczy, które chciałby zmienić w swoim życiu, ale bądźmy szczerzy - niewiele jest takich osób, które wdrażając plan rewolucyjnych zmian na wielu płaszczyznach jednocześnie jest w stanie wytrwać w “nowym”. 52 wyzwania to wprowadzanie zmian metodą małych kroczków, która często okazuje się o wiele bardziej skuteczna i może przynieść trwałe efekty.
Dlaczego 52?
52
wyzwania, czyli tyle ile jest tygodni w roku, jako że każde wyzwanie co
do zasady ma trwać właśnie tydzień. Wydaje mi się, że 7 dni to na tyle
niedługo, by móc wytrwać nawet w trudnym postanowieniu. A jednocześnie
na tyle długo, by móc zauważyć pierwsze efekty wdrożonych zmian, a być
może wyrobić fundamenty dla tego, by zmiana stała się nowym, lepszym
przyzwyczajeniem. To również dość czasu albo zrealizować niezbyt złożony
projekt typu “akcja odgracania mieszkania” czy porządki w szafie, na co
wiecznie brakuje czasu.
Gdy
założymy z góry, że wyzwanie będzie trwało tydzień nie powinno być ono
nadmiernie stresujące, ale jednocześnie nie będzie czasu by o nim
zapomnieć. W dodatku jeśli co tydzień skupimy się na innym wyzwaniu nie
grozi nam rutyna. Dodatkowym pozytywnym aspektem jest satysfakcja z
wyzwania zakończonego sukcesem. A tej warto doświadczać jak najczęściej -
dodaje energii i napędza do dalszego działania.
Lepsza wersja postanowień noworocznych!
Z
założenia projekt ma trwać rok, w czasie którego chcę podjąć 52 różne
wyzwania. To trochę jak lista 52 postanowień noworocznych, tyle że
podzielona na mniejsze fragmenty. Wydaje się jednak, że znacznie
łatwiejsza do realizacji. Po pierwsze dlatego, że poszczególne zadania
są ściśle określone w czasie, a w danym tygodniu koncentrujemy się tylko
na jednym z nich. Po drugie: w razie gdy coś pójdzie nie tak nie trzeba
czekać do kolejnego Sylwestra. Nowy tydzień może zacząć się jeszcze
dziś, jutro, a najdalej od najbliższego poniedziałku. W najgorszym
wypadku to 7 a nie 365 dni oczekiwania, by móc zacząć od nowa.
Wyzwania, które planuje podjąć
Wyzwania,
z którymi chcę się zmierzyć to odpowiedzi na kilka pytań, jakie czasem
sobie zadaję. Co chciałabym zmienić w swoim życiu? Co mogę zrobić by
lepiej zadbać o swoje zdrowie? Co sprawia mi najwięcej trudności? Jaka
chciałabym być? Jak chcę żyć? Część odpowiedzi znam już teraz, niektóre
na pewno pojawią się z czasem. Grunt to działać - od samego myślenia o
zmianach nic samo się nie zmieni na lepsze.
Nowe
wyzwania chciałabym rozpoczynać w każdy poniedziałek. Po pierwsze
dlatego, że w ten sposób łatwiej jest mierzyć upływające tygodnie. Po
drugie w niedzielę przeważnie mam trochę więcej czasu na to by dane
wyzwanie przemyśleć, dopracować i zaplanować. To też dobry czas na
podsumowanie tygodnia, który właśnie się kończy i podsumowanie
zakończonego wyzwania.
Skąd pomysł?
Z
natury jestem dość ambitna. Lubię stawiać sobie cele, jeszcze bardziej
lubię wyznaczać ścieżkę do celu, a najbardziej - osiągać je. Do
rozpoczęcia projektu zainspirowała mnie pośrednio książka Leo Babauty
“52 zmiany. Zmień swoje życie tydzień po tygodniu”. Autor opisuje 52
najważniejsze zmiany, jakie wprowadził w swoim życiu, które znacząco
wpłynęły na jego jakość i podaje propozycje jak można to zrobić. Nie
zamierzam jednak odtwarzać zaproponowanego scenariusza i wdrażać
wszystkich proponowanych zmian po kolei. Wybiorę własne, potraktuję je
jak wyzwania, a te które uznam za wartościowe postaram się utrwalić.
Dlaczego blog? Liczę na to, że jeszcze bardziej podniesie to moją
motywację. A może przy okazji uda się jeszcze kogoś zachęcić do małych
zmian na lepsze? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz