Wyzwanie #4 - Porządki w mieszkaniu

Chyba podobnie jak wiele osób mam tendencję do gromadzenia różnych przedmiotów. Ubrań, starych czasopism, nieciekawych książek, zapisanych zeszytów, butów i całej masy innych drobiazgów. Rzeczy wciąż przybywa. Problem z gromadzeniem przedmiotów polega na tym, że choć dawno z nich nie korzystam i na pewno już korzystać nie będę, zajmują masę miejsca, przez co w domu zaczyna brakować przestrzeni na to, co nie jest zbędne. Doraźnie można nad tym zapanować, coś gdzieś upchnąć, dokupić nową komodę czy kolorowe tekturowe pudło. Gdzieś jednak są granice, których rozsądnie byłoby nie przekraczać, o czym ostatnio miałam okazję się przekonać...

onetomatotwo, flickr.com

Wkrótce moja sytuacja mieszkaniowa ulegnie sporej zmianie. Po pewnym okresie, gdy mieszkałam sama i zdążyłam się do tego przyzwyczaić, znów będę musiała dzielić z kimś przestrzeń. Przestrzeń, którą do tej pory miałam dla siebie i nieskrępowanie z niej korzystałam, mając duże pole do popisu jeżeli chodzi o zajmowanie niezagospodarowanych półek, szuflad i wieszaków... Przyszedł czas zmian i zaczęły się schody. W pierwszym momencie byłam przerażona. Gdzie ja mam to wszystko pomieścić???
Jeden z najtrudniejszych etapów - wyprowadzka z drugiego pokoju, który robił za sypialnię i przechowalnię, jest już za mną. Przy tej okazji pozbyłam się wielu niepotrzebnych rzeczy - część wylądowała w śmietniku, część oddam potrzebującym, jeszcze kilka innych rzeczy będę próbowała sprzedać za parę groszy. Zostały jednak pewne obszary, które również wymagają przeorganizowania i "odgracenia". To moje wyzwanie na najbliższy tydzień. Ostatecznie zakończyć redukcję liczby rzeczy i ich porządkowanie, zwolnić kilka półek w łazience, kuchni i w szafie w przedpokoju. Skoro kiedyś mieściłam się ze swoimi rzeczami na mniejszej powierzchni, nie ma możliwości, żebym teraz się nie zmieściła. 

Plan? Po pierwsze: łazienka. Po drugie: szafa w przedpokoju. Po trzecie: kuchnia. Po czwarte, przy okazji ale niezbędne: mój pokój - szafa i regał.