O trzytygodniowym detoksie cukrowym przeczytałam na blogu Cook It Lean. Zachęciły mnie
pozytywne wrażenia autorki Kasi i innych uczestników. Wzrost poziomu
energii, oczyszczenie smaku, poprawa wyglądu skóry - argumentów było
znacznie więcej ale te 3 wystarczająco mnie przekonują, żeby spróbować. Chudnąć raczej nie zamierzam :)
Detoks
cukrowy to niełatwa próba, do której przymierzałam się już od dłuższego
czasu, ale zawsze było jakieś ALE. Wyjazdy, święta, wizyty u dziadków,
dużo zajęć, brak czasu i ochoty na drobiazgowe planowanie jadłospisów.
Ostatnio,
mimo że nie odżywiałam się źle, idealnie pod tym względem też nie było.
Zdarzały się różne grzeszki, które niestety nie sprzyjały utrzymaniu
równowagi. Przez to od jakiegoś czasu częściej dopadają mnie zachcianki
na słodycze i inne niespecjalnie zdrowe przekąski, mam wrażenie że
trochę rozchwiał mi się cukier a poziom energii w ciągu dnia potrafi
skakać jak szalony, w dodatku raczej pikuje w dół niż unosi mnie 30 cm
ponad chodnik/podłogę... aby na przykład ponownie wystrzelić do góry na
godzinę przed planowanym pójściem spać. Doraźnie ratuję się kawą, staram
się wysypiać... ale to nadal za mało. Powiedzieć, że czuję się źle to
zbyt mocne słowa. Ale dobrze też nie jest, coś mi mówi że do równowagi i
optymalnego stanu jeszcze trochę mi brakuje.
Po powrocie z
nart zostaną mi dokładnie 3 tygodnie do świąt. Wydaje mi się, że to
idealny moment na taki pozimowy, cukrowy detoks. Idzie wiosna. Wiem, że
mogę funkcjonować znacznie lepiej, wydajniej. Czuć się lepiej. Mieć
więcej energii. Dlaczego by nie spróbować?
Tabelka z podpowiedziami co jeść a czego nie już na mnie czeka przypięta na lodówce :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz